środa, 13 czerwca 2012

O pewnym serwisie obiadowym


W zeszłym tygodniu moja matka zakupiła nowy serwis obiadowy. Nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że wszystko, co było do załatwienia, załatwiła przez internet. Pomyślałem, że to już chyba szczyt – zamawiać porcelanę przez internet...
Nie to, że jestem przeciw. Wręcz przeciwnie! Chciałem tylko zwrócić waszą uwagę na ten fakt: początek 21. wieku, Polska, wschodnia Europa i wystarczy dostęp do Sieci, by załatwić wszystko. Włącznie z zakupem czegoś tak kruchego, jak szklany serwis obiadowy.


No ale do rzeczy. Zestaw jest ładny. Klasyczny. Utrzymany w jasnych odcieniach z delikatnymi szarawymi zdobieniami na samych obrzeżach talerzy i filiżanek. Standardowa ilość dla 6 osób wystarcza dla całej rodziny (gdy przyjadę na obiad do domu), zostają się dwa nakrycia dla niespodziewanych gości...

Pierwsze wypróbowanie nowych naczyń miało miejsce tuż po ich zakupie. Serwis obiadowy świetnie komponował się z zabytkowymi sztućcami, które matka dostała od swoich matki chrzestnej w dniu ślubu. Również nowy wystrój kuchni całkiem dobrze dopełniał miłej atmosfery przy obiedzie.

Wracając do samej zastawy – podobało się i mnie, i mojej dziewczynie. Za taką kasę (niecałe 300 złotych) trudno chyba dostać coś równie ładnego – choć oczywiście nie będę się sprzeczał, że zawsze można wyhaczyć jakąś promocję, co w dzisiejszej rzeczywistości sklepów internetowych wcale trudne nie będzie. Cóż – ale jeśli zestawik kupiony był niejako „z marszu” (piętnaście minut przed komputerem), chylę przed mamą czoła. Całkiem udany zakup!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz